środa, 6 września 2017

The call. Wezwanie.

Pierwsza, na pewno nie ostatnia recenzja na blogu nie jest byle czym... Postanowiłam napisać Wam trochę o książce, która w ciągu ostatnich kilku dni pochłonęła mnie bez reszty. Może najpierw dam Wam jedną radę - nie kierujcie się oficjalnym opisem książki. Czasem wydaje mi się, że miał dotyczyć czegoś innego i tylko przypadkowo, przez błąd w druku, znalazł się na The call. Chociażby samo pierwsze zdanie jest nieporozumieniem.  
 
      jakże piękne, artystyczne zdjęcie...

Co byś zrobił mając tylko chwilę, żeby uratować swoje życie, a zegar już zaczął odliczać?
Dla sprostowania, które chyba nie będzie zbytnim spoilerem - nie kilka minut, a cały dzień. Może i na Ziemi trwa to trzy minuty, ale w miejscu, do którego trafiają bohaterowie, jest to troszkę dłużej...
Czytając opis byłam przekonana, że będzie to coś w stylu Igrzysk śmierci, ale z tą różnicą, że w przypadku Wezwania każdy trafia na arenę, żeby na przykład przeprowadzić selekcję naturalną czy coś w tym stylu.
Jakże inna jest prawda...
Książka jest (co swoją drogą widzę ostatnio w wielu innych tytułach, a bardzo mi się podoba) inspirowana mitologią. Przerabiałam już dawno grecką i rzymską (Percy Jackson), słowiańską (Szeptucha), nadszedł czas na celtycką czy też irlandzką.
Sidhe (zdjęcie poniżej) tylko wyglądają na przyjazne istotki... Nie napiszę za wiele na ich temat według mitologii, ponieważ naprawdę, nawet wszystkowiedząca Wikipedia prawie nic o nich nie wie... Może skoncentruję się na ich książkowym wizerunku.
To właśnie oni, a nie (jak myślałam) jacyś nasłani przez państwo myśliwi, są tymi wrogami z opisu.
Na nieznanym terenie ruszą za nimi bezwzględni łowcy, którzy zrobią wszystko, by ich dopaść i zabić. 
W ogóle odradzam czytania, a tym bardziej wierzenia opisowi... W każdym razie Sidhe są naprawdę wściekli, że Irlandczycy zabrali im Krainę Tysiąca Barw, jak nazywają Ziemię i zmusili do życia w Szaroziemi. Dlatego też porywają ziemskich nastolatków i ich tam zabijają... Czasami komuś uda się uciec, ale to wyjątki. W odpowiedzi państwo (które o dziwo nie jest "złem najwyższym", jak w większości współczesnych dystopijnych młodzieżówek) tworzy Szkoły Przetrwania, gdzie, jak wskazuje nazwa, młodzież uczy się przetrwać Wezwanie przez Sidhe.
Książka jest ponura, smutna, naprawdę przygnębiająca... Czytając ją czułam się prawie tak zdołowana jak podczas Kamieni na szaniec. Nie jest też to lektura dla każdego. Strachliwi podciągnęliby ją pod horror, z powodu chociażby pewnych genetycznych modyfikacji dokonanych na ludziach przez Sidhe... Albo samych Wezwań.
Mimo tego naprawdę bardzo mi się podobała. Chociażby dlatego, że większość młodzieżówek jest albo dystopijna, albo inspirowana mitologią. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z połączeniem tych dwóch tematów. Bardzo podoba mi się też wiek bohaterów - zaczynało mnie już naprawdę denerwować, że w większości książek mają oni po szesnaście do dwudziestu lat. A tutaj, o dziwo, moi czternastoletni rówieśnicy.
Na kocioł Dagdy, The call naprawdę wciąga, polecam! 
  A tak na koniec, dla osób, które może przeczytały tą książkę: Czy według Was też jest za mało Antosia? Bo ja mam takie "szczęście", że jak naprawdę bardzo polubię jakiegoś bohatera, albo coś mu się stanie, albo będzie o nim kilka słów, albo połączenie opcji pierwszej i drugiej...  

                                                                                                                             Zanka 


piątek, 1 września 2017

Ułatwiacze życiowe cz.1 - Do szkoły

 W tym roku seria "Back to school" zaczyna się i kończy tym jednym jedynym postem. Zaczynam ją wtedy, kiedy moim zdaniem powinno się zacząć przygotowania do roku szkolnego...
O co chodzi ze "ułatwiaczami życiowymi"? Otóż są to tzwn. lifehacki. Wiecie już, co to? Jeśli tak, to... fatalnie. Jestem załamana, że większość ludzi tak zangielszcza język polski.
Wiecie co? Nie rozumiem idei chwalenia się swoimi zeszytami, plecakami, piórnikami, innymi głupotkami na blogu. W ogóle wydaje mi się pozbawione sensu kupowanie co roku nowej torby, ołówków, długopisów. Mnie większość przyborów do pisania została od zeszłego roku... Ale nie o tym dzisiejszy wpis.
Chciałam Wam pokazać kilka rad i pomysłów, jak łatwiej i szybciej się uczyć, jak (tak, to JEST możliwe) z przyjemnością sięgać do książek i zeszytów. 

1. Uniwersalny słownik wielojęzyczny
Nigdy nie cierpiałam ozdabiania zeszytów. Nienawidziłam podkreślania tematów, rysowania, robienia szlaczków i wzorków. Na szczęście skończyłam już dawno pierwsze trzy klasy podstawówki, gdzie takowe rzeczy były oceniane. Spróbowałam jednak jeszcze raz spróbować. Kupiłam sobie w Tigerze mazaki, założyłam słownik. I wciągnęłam się...
Zeszyt podzieliłam na trzy części - język angielski, niemiecki i łacina.
 Ech, dopiero przed chwilą zauważyłam, że zła flaga... Także proszę, nie wypominajcie mi tego.

Dodałam też kilka bonusów, przerywników od nauki słówek:
 staroskandynawskie runy
 grecki
 i rosyjski alfabet
A także alfabet Morse'a

Aż się chce wpisywać i uczyć się słówek, kiedy przy każdym rysuje się taką gwiazdkę, wszystkie są ładnie uporządkowane i estetyczne... Naprawdę. 

2. Najważniejsze jest, co się pisze, jak się pisze, ale ważne jest też, czym się pisze. 

I kolejna rada z serii "Jak chętnie się uczyć". Notowanie oryginalnymi długopisami, używając fantazyjnych czcionek naprawdę potrafi być przyjemnością.

3. Żeby zeszyty nie były takie nudne...
...chyba można w nich coś nakleić/narysować. I w ogóle prowadzić zeszyty jak "Bullet Journal" - starając się, ładnie wszystko porządkując, ozdabiając notatki. Wasza szkoła tego zabrania? Zawsze można utworzyć zeszyt do zapisywania najważniejszych informacji, z którego będziecie się uczyć... Nie musi być on używany w szkole.

4. Zeszyty, które aż chce się mieć. 
W te wakacje odkryłam bardzo prosty sposób na personalizację zeszytów - wystarczy kupić czarne i udekorować je korektorem. Powyżej macie kilka inspiracji, ale może to tak naprawdę być wszystko - jakiś cytat, rysunek, co chcecie...


                                                                                                              Zanka